"Nie chcę cię częstować śmiercią, życie piękniejsze jest niż śmierć,
każdą swoją żywą częścią wybieram życie"
Tak - wybieram życie. Wybieram drogę, którą podążając uda mi się choć o kilka kroków zbliżyć do życiowego spełnienia i szczęścia. Szczęścia, które w moim obecnym stanie emocjonalnym definiuje się jednym słowem - chudość. Wystarczy mi już umierania. Wystarczy kompulsywnego pożerania tysięcy kalorii. Ze wstydem podnoszę się z tego długiego letargu. Wracam.
8:00 - jabłko (80)
14:30 - mięso duszone z warzywami (150); sałata z pomidorem i rzodkiewką (20);
+ 3 herbaty, senes, 60 minut jazdy rowerem (15 km)
dziś - 250 kcal
"Czerwone pryszcze już nie psują mi twarzy, sam też stoję trochę z boku.
wiem że dobrze jest być i dobrze jest mieć, mieszkam w bardzo długim bloku"
wiem że dobrze jest być i dobrze jest mieć, mieszkam w bardzo długim bloku"
Nie znam twojego bloga, jestem tu pierwszy raz. Wracasz, więc wspólnie zaczniemy twój kolejny etap (?). Piękny bilans !
OdpowiedzUsuńWitaj w naszej małej społeczności<3
OdpowiedzUsuńWracasz z przepięknym bilansem!
Choć nie czytałam Twojego bloga wcześniej (gdyż sama mam mojego od niedawna) to cieszę się, że wróciłaś. W dodatku z pięknym bilansem, którego nawet nie masz pojęcia, jak Ci zazdroszczę. Minie pewnie sporo czasu zanim ja będę potrafiła spożywać tak mało paskudnych kalorii :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, kruszynko + dodaję do obs
Fajnie, że wracasz. Można powiedzieć, że wracasz z klasą patrząc na bilans c;
OdpowiedzUsuń