poniedziałek, 20 października 2014

podsumowanie 13-dniowej głodówki

Witajcie najukochańsze! Pierwszym, co chcę powiedzieć to ogromne ogromne dziękuję za taki odzew pod wczorajszym postem. Za te wszystkie słowa pochwały, podziwu i troski. Może zabrzmi to fałszywą skromnością, ale ja naprawdę nie uważam, żebym zasługiwała po tych 13 dniach na takie pochwały. Przecież ja... po prostu nie jadłam. O wiele bardziej na szacunek zasługują te z Was, które codziennie ćwiczą po kilka godzin wypalając z siebie siódme poty! Mimo wszystko, dziękuję Wam za wszystkie rady i pomoc. Umocniłyście mnie w wierze, że potrafię wyjść na spokojnie i niskokalorycznie z głodówki, bez napadów i rzucania się na jedzenie jak wygłodniała hiena. Dam radę. :')

dla  t a k i e g o  ciała <3

Dobra, a teraz krótkie podsumowanie tych 13 dni. Damn it, z jednej strony mam już troszkę dość, ale z drugiej jest taka cholerna ochota, by ciągnąć to dalej i zobaczyć jak będzie... Ale ech, nie! Po takim oczyszczeniu i powolutkim wyjściu pora przestawić się na podkręcenie swojego metabolizmu i rozpoczęcie porządnych ćwiczeń, oczywiście wszyściutko przy minimalnej ilości jak najzdrowszych kalorii. 

Po 13 dniach głodówki schudłam... 7 kg, czyli tak jak powinno być, Chudnięcie bez ćwiczeń na głodówce to średnio 0,5kg dziennie, więc się zgadza. Czy widać to wizualnie? Średnio, ale czego wielkiego spodziewać się po tak krótkim czasie. Zleciało przede wszystkim z górnej części ciała: widać to po żebrach, obojczykach i troszeczkę po twarzy. Ja jestem gruszką i te wszystkie dolne gabaryty pozostały jakie są, ale ale już nie na długo! 

Dni 1-3: Tak, tak to wszystko prawda, że najgorsze. U mnie może jeszcze dlatego, że głodówkę zaczęłam bez uprzedniego przygotowania do niej, czyli stopniowego zmniejszania kalorii, ale skoczyłam od razu na głęboką wodę. Ta głodówka to był mój powrót do tego świata po 5 miesiącach przerwy. Cieszę się, że zaczęłam tak restrykcyjnie - teraz będzie tylko łatwiej. A więc na początku: dokuczliwy ból głowy, bolący burczący brzuch, nieprzyjemny zapach z ust (ugh, to jest dopiero koszmar, kilkukrotne w ciągu dnia mycie zębów i guma do żucia - nieodłączne), raz tylko wystąpiły drobne zawroty głowy, drżenie rąk i ogólne osłabienie - mniej więcej tak to wszystko wyglądało.

Dni: 4-7: Fizycznie już dobrze. Organizm przyzwyczajał się powoli do spalania zmagazynowanych kalorii, a ja nie czułam się już osłabiona i głodna. Wstawałam rześka, wyspana i pełna energii. Ale w tych dniach odezwały się moje kompulsywne skłonności: głód psychiczny przygniatał swoim ciężarem. Potrzebowałam widoku, zapachu, dotyku jedzenia. Musiałam cieszyć się nim swoimi zmysłami. Godzinami przeglądałam blogi kulinarne oglądając bomby kaloryczne, oglądałam programy kulinarne i kursowałam między lodówką a szafkami kuchennymi, co chwila ustawiając w nich produkty. Trochę świrowałam, ale nie złamałam się. Wygrałam z jedzeniem, ja pokazałam kto rządzi moim życiem i walczyłam dalej.

Dni 8-11: Dni idealne, naprawdę! Stan cudownej lekkości, szczęścia i euforii. Wypoczęta i szczęśliwa rozpoczynałam każdy dzień. Mój żołądek nie odzywał się nawet szmerem, nieprzyjemny zapach z ust minął, żadnych mroczków przed oczami nic, żyć nie umierać. 

Dni 12-13: Zaczęły się małe schodki, bo nie wiem czy to wina ogólnego osłabienia czy pogody, ale zaczęłam mocno marznąć, mocno. Owijanie się w koc i 2 swetry, a mimo to ręce jak lody. Do tego bladość (choć to akurat mi nie przeszkadza) i sine usta. Ponadto lekka tęsknota za jedzeniem - nie jakimiś tłustymi, grzesznymi posiłkami, ale nawet najprostszym jabłkiem czy jogurtem naturalnym. Mogłabym spróbować jeszcze trochę, ale kończę. Głodówkę będę wspominać jako świetne doświadczenie.

Plan wychodzenia już jest idealnie rozplanowany w mojej głowie. Do końca tego tygodnia tylko i wyłącznie płynnie, do max 100 kalorii dziennie. Ugotowałam dziś garnek bulionu warzywnego, który będę piła jutro, w środę i czwartek. W kolejne dni planuję ugotować kolejny ganek i porcje blendować z innymi warzywami: brokułami, marchewką czy pieczarkami. Zobaczymy. 

bulion warzywny: 
2 marchewki, 1 korzeń pietruszki, 1 seler, 1 por, 1 biała cebula, 5 liści laurowych, 5 kuleczek ziela angielskiego, 3 litry wody 
Wszystkie warzywa (moje zdrowiutkie z własnego pola) obrałam i przekroiłam wzdłuż. Cebulę opaliłam nad palnikiem na czarno. Wszystko stiup do dużego garnka, zalałam wodą, dodałam listki i ziele i gotowałam 90 minut w garnku ciśnieniowym.  
Kaloryczność (sam bulion bez warzyw) 180 kcal / 3 litry

Jestem szczęśliwa naprawdę. Problem w tym, że ten świat jest tak intensywnie wciągający, gdy znów angażuję się w to na całego. Mogę godzinami czytać Wasze blogi, przeglądać thinspo i przepisy. A teraz, gdy zacznę w końcu ćwiczyć to naprawdę pochłonie to dużo czasu. Nie jest mi z tym źle, jest cudownie, ale ale... boję się, że zaniedbuję przyjaciółki, mojego M., a przede wszystkim naukę. Perfekcyjna Kleopatra musi być perfekcyjna we wszystkich tych aspektach - będzie. 

Trzymajcie się, najdroższe! Chudości, chudości, ale przede wszystkim szczęścia. Idziemy razem - nas nie pokona nikt! ♡






32 komentarze:

  1. Szczęśliwa trzynastka. Bądź silna, bo wbrew pozorom wychodzenie z tej głodówki może być bardziej wyczerpujące niż sama ona. Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te azjatyckie dziewczeta sa przerazajaco chude! Lubie szczupla sylwetke ale to juz przesada,same kosci!

      Usuń
  2. Plan jest chyba całkiem przemyślany i wierzę, że po takich wyrzeczeniach i pokonywaniu trudności się uda :)
    Możliwe,że jeszcze nie zauważasz zmian,ale wydaje mi się, że muszą być dość mocno widoczne po takim czasie.
    Nadal Cię podziwiam i zazdroszczę siły na to wszystko. Chętnie sama bym spróbowała i obawiam się tylko jednego, tego o czym pisałaś, to co Tobie udało się pokonać - obawiałabym się najbardziej złamania się pod wpływem głodu psychicznego i wtedy nadrobiłabym zapewne wszystkie te głodówkowe dni jeszcze z nadmiarem.

    Siły kochana i wigoru :)
    Niech ta lekkość i energia utrzymują się jak najdłużej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę że te 13 dni są absolutnie wystarczające, może ty nie widzisz tych 7kg bo oglądasz się codziennie a inni zuważą? I nie mów że nie jesteś godna podziwu, bo jesteś. Nie jeść przez 13 dni, pokonać w tym czasie kompulsy, walczyć z migrenami, to naprawdę jest coś, a że nie ćwiczyłaś? Kochanie taka głodówka i tak jest wystarczająco wyczerpująca dla organizmu.
    P.S Dziękuję za przemiły komentarz, aż mi się zrobiło ciepło na sercu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże, tak cudownie było poczytać i poczuć tą lekkość, bez jedzenia, czytając twój post miałam wrażenie, że to wszystko jest takie łatwe, sama chciałabym spróbować. Dziękuję, za twoje komentarze na moim blogu, dajesz mi tyle siły. :) Pozdrawiam cieplutko, trzymaj się kruszynko <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Aha, dopiszę jeszcze, że dziękuję za ten ciekawy opis przebiegu tej głodówki. Nie przekonuje mnie to, że fizycznie głodówki wpływają na organizm dobrze. Zżerają dużo tkanki mięśniowej, a fajnie byłoby najpierw zlikwidować jednak maksymalnie tłuszczową. Jednak to, jak zmieniał się Twój stan psychiczny jest bardzo ciekawe. Jestem bardzo podekscytowana na dalszy przebieg Twojej diety! Gorąco kibicuję. Nie zawiedź siebie, a co powinno Ci dodać też pozytywnej presji - nie zawiedź mnie i nas tutaj. Brnij wprost do celu. Trzynaście dni głodówki to fenomenalny wynik, miej to zawsze na względzie. Jesteś taka silna, nawet nie zatruj siebie myślą, że jest inaczej. Dobrej nocy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Red! Z całego serca. Twoje wsparcie i komentarze są zawsze niezastąpione i kapitalne. Wczorajszy tak cholernie mnie zmotywował, że wisi zapisany na fiszce nad biurkiem naprzeciwko mnie i wywołuje fale dumy za każdym razem, gdy go czytam. Słowa tak doświadczonej osoby jak Ty naprawdę znaczą dla mnie bardzo wiele. Nie zawiodę siebie, nie zawiodę Was, nie zawiodę Ciebie. Obiecuję.

      Usuń
    2. Polecam się na przyszłość. Możesz liczyć z mojej strony na szczerość. Widzę, że uzupełniłaś ubytek wagi. 7 kg to w mojej opinii świetny wynik, nie u każdego spadłoby aż tyle.

      Chucham i dmucham teraz na Ciebie, mój szczerozłoty posągu - bądź silna teraz, bądź silna. Wiem, jak wielkie znaczenie motywacyjne mogą mieć komentarze, a znajdujesz się teraz w trudnym punkcie.

      Nawet, jeśli nie masz rozszerzonej historii, wiesz o tym, że wszelkie wielkie mocarstwa, jak np. starożytny Rzym wygrywały w chwale i lśniły swoją potęgą na mapie, a potem z równie wielkim hukiem upadały. Tylko pomiędzy pojedynczą jednostką a wielkim państwem istnieje ta różnica, że władza jest skupiona w jednych rękach. Dokonałaś czegoś dla większości tutaj nieprawdopodobnego i teraz nie zachowaj się podobnie do Cesarstwa Rzymskiego. Pamiętaj, tylko Ty masz kontrolę nad sobą. Umysł jest ponad ciałem. A Ty na swoim słabościach potrafisz grać jak na instrumencie. Jesteś w stanie dotrwać nieskazitelnie nawet do 50 kilogramów. Jesteś w stanie, mów to sobie pewnie i uśmiechaj się pod nosem. Trzymam kciuki.

      Usuń
  6. Jezu jezu tak idealnie *-* brawo najdrozsza jestes taka inspiracja *-*
    I dobrze ze juz wychodzisz z glodowki, teraz plyny i kremy a to klucz do zwyciestwa ! :D trzymaj sie kruszynko <333

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku, jesteś wspaniała! Dawno u nikogo nie widziałam tyle samozaparcia i silnej woli, co u Ciebie. Może nie chodzi mi o to, by brać z Ciebie przykład i przechodzić od razu na głodówki, ale z pewnością można się od Ciebie uczyć samozaparcia. Warto walczyć. Jesteś tego doskonałym przykładem.
    Trzymaj się tak jak teraz, a zajdziesz daleko.

    OdpowiedzUsuń
  8. Super podsumowanie :D i świetny efekt, dziękuję za słowa otuchy :) (mimo wszystko zawaliłam dziś rano więc walczę od nowa...głupia jestem to tak mam ;/) Mam nadzieję, że schudniesz jeszcze i akurat na wyjściu osiągniesz cel :)) Pamiętaj nie jedz nic stałego bo będzie Cię bardzo boleć brzuch bo jelita jeszcze nie bardzo pracują...mnie po 3 dniach niejedzenia bolał teraz cholernie i naprawdę przypomnij sobie moją głupotę ( w chwili pokusy) i nie popełnij jej, bo nie warto. Trzymaj się kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem, czy kiedykolwiek wpadłam na Twój blog, czy nie, ale jestem Shii. Miło mi~
    13 dni głodówki... Jak ja Cię strasznie podziwiam. W ten chory sposób, bo kto normalny niemalże ubóstwia głodzącego się... Jesteś wspaniała, podziwiam kontrolę, silną wolę, jejku! Mogłabym tak pisać i pisać. Oby tak dalej!
    Jak tak czytam Twój plan głodówki, aż wstyd mi za swoje kompulsy. Za swoją wagę. Za siebie. Powinnam się od Ciebie uczyć. I będę. Kiedyś też spróbuję. Może nie zacznę od 13 dni, ale na początek tydzień. Chyba że będzie mi szło niesamowicie dobrze - wtedy przedłużę.
    Jesteś ogromną motywacją - dla siebie samej, bo udowodniłaś sobie ile możesz, a także dla innych.
    Poza tym świetny przepis na ten bulion. Aż sama sobie taki jutro ugotuję :-)
    Trzymaj się cieplutko i oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  10. Wykazalas sie WIELKĄ silną wolą!!! Oby tak dalej :))

    OdpowiedzUsuń
  11. łał 13 dni bez jedzenia? szacun, ja bym nie dała rady ;)
    ładny wynik 7 kg .. teraz musisz dobrze wyjść z tego i dalej utrzymywać ten efekt, żeby jojo nie było, życze powodzenia :**
    ah chciałabym miec taką siłę jak Ty :)

    zapraszam http://dietownik-schudnac20kg.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Jesteś naprawdę niesamowita! Przede wszystkim udowodniłaś sobie i nam, że jesteś silna i potrafisz osiągnąć to co sobie zaplanujesz. Dzięki, że opisałaś cały ten proces, może kiedyś się mi przyda ta wiedza. Teraz Twój organizm jest czysty i myślę, że będzie Ci łatwiej. Trzymaj się kochana! ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. czy kiedy milaś głodówkę to miałaś aktywność fizyczną np na W-Fie ?

    OdpowiedzUsuń
  14. A co piłaś podczas głodówki Kochana? samą wode, czy może z odrobiną czegoś? zioła?

    OdpowiedzUsuń
  15. Oh, znalazłam Twojego bloga - jestem pod wrażeniem! Jak ja bym chciała tyle wytrzymać. Niestety, ćwiczę, jem mniej, a mimo to waże 54kg na 158 cm wzrostu :(
    A czy tak długa głodówka nie rozwali metabolizmu?
    Pozdrawiam i Podziwiam
    Noona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może zaburzyć rozmnażanie, owulację, zanik, co opisano w książkach. Metabolizm powinien pozostać OK, ale powrót po niejedzeniu do normalnego odżywiania może spowodować znaczne przytycie.
      Lala na zdjęciu górze mieszka w rejonach o łagodnym klimacie, co sprzyja zdrowiu, dlatego może zdrowo głodować. W PL tylko chłód i zanieczyszczenia.

      Usuń
  16. Podziwiam cię... Tyle samozaparcia i jeszcze wygląda na to, że nad tym wszystkim idealnie panujesz! Ja mam nadwagę... Ale już niedługo ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. To nie jest normalne. Nie krzywdzcie się w ten sposób!

    OdpowiedzUsuń
  18. Cześć, ogólnie chciałam zapytać jak to zrobiłaś? Ważę 62/61 kilo a mam zaledwie 153 cm wzrostu. Naprawdę nie jadłaś nic? Czym zastąpiłaś jedzenie? Naprawdę chce schudnąć i wydaje mi sie że możesz mi pomóc :(

    OdpowiedzUsuń
  19. Omg! Naprawdę ci zazdroszczę... ja mam 160 cm i ważę 53 kg, jednak od niedawna bo wczoraj zaczynam z Aną, na razie celem jest 40 kg...na razie

    OdpowiedzUsuń
  20. Dziś jest mój pierwszy dzień głodówki. Trzymajcie za mnie kciuki! <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Cześć może mi ktoś powiedzieć jak na lekkiej głodówce zwalczyć myśli o jedzeniu?>Myślę o nim ciągle a i u mnie w domu mama co chwila to piecze ciasto lub robi inne pyszne i wysoko kaloryczne jedzenie. Dodam że mam 157 cm i wazę 47.5 kg a chcę mieć 45 kg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam ten sam problem, dzisiaj rozpoczęłam głodówkę z tym, że przy 167 i 68 kg. Od wczoraj mówię, że boli mnie gardło, gdy przełykam i jakoś udaje mi się uniknąć jedzenia. Na razie tylko herbatka ze slodzikiem. Spróbuję wytrzymać dwa tygodnie. Potem będzie tylko lepiej.

      Usuń
  22. @libby jak ci poszlo ile schudlas bo waze podobnie i cel mam ten sam

    OdpowiedzUsuń
  23. Witajcie. 12 lipca zakończyłem 21 post o wodzie. Teraz jestem na etapie soki 100% + blendowane warzywa na wodzie. Zrzuciłem 18 kg. Z 111 na 93. Nadal chudne bo nie przyjmuje więcej jak 800 kcal. Żołądek mi na razie na to nie pozwala. Ogólnie powinno się wychodzić, 2* dłużej niż było się na głodówce. 10 dni postu 20 dni wyjścia. Po 1 etapie odbudowy można wprowadzać białe mieso ryba/ kura / indyk. Kasze, Ryże Makarony też. W razie pytań piszcie na maila

    OdpowiedzUsuń