niedziela, 19 października 2014

12 dzień głodówki

Czysty tydzień - completed.

Dziś rano na wadze: 59,5 (!). Nie spodziewałam się takiego wyniku. W dwa dni poleciały 2 kilogramy. I to w weekend. Raczej źle wskazała. Wcześniej spadała wolniej: 0,3-0,5kg dziennie. Może trochę za mało piłam. Nie wiem, może większy wysiłek fizyczny, ale przecież i tak na głodówce nie ćwiczę. Tęsknię za tym tak na marginesie. Jak już zacznę wychodzić z głodówki to to będzie pierwsza towarzysząca mi czynność. Dziś i wczoraj - dosyć ciężkie dni. Domowe, z całą rodziną i posiłkami przy jednym stole. Brudzenie talerza zupą zanim wszyscy przyjdą i mówienie, że "ja już zjadłam, bo byłam taka głodna". Branie ze sobą drugiego dania do pokoju obok, bo "o! właśnie zaczął się mój ulubiony program" i zgarnianie go do woreczka foliowego, który ląduje w kieszeni albo rajstopach. Ech, czego ja nie zrobię dla tej chudości. To trochę żenujące, ale cel uświęca środki. Kłótnie z rodzicami o odchudzanie to ostatnie czego teraz pragnę. Udało mi się to ukrywać przez 2 tygodnie - uda i dalej.

Mogłabym już w sumie kończyć głodówkę, powinnam, ale tak cholernie się boję, że jak zacznę jeść to nie będę miała oporów i nie przestanę. Wpadnę znów w kompulsy jak w bagno, z którego nie dam rady wyjść. Więc sobie trwam w takim niejedzeniu, w takim leciutkim stanie. Jeszcze tylko przyszły tydzień albo chociaż jego kawałek, obiecuję.

Dziś psychicznie jest ciężko. Bardzo ciężko. Głód emocjonalny otacza mnie z każdej strony. Wyobrażam sobie jak wpycham w siebie pół blachy mamusiowej drożdżówki z owocami, która stoi na blacie w kuchni. Jak pożeram pół naczynia żaroodpornego ryby po grecku stojącej w lodówce. Ale cały czas przywołuję się do porządku, powtarzam sobie, że mój żołądek nie przetrwałby czegoś takiego po 2 tygodniach niejedzenia. Nie wolno Ci, nie wolno! I muszę sobie to powtarzać ciągle i ciągle. I ciągle. Ale zaparzam sobie wielki kubek gorącej owocowej herbaty i jest lepiej.

Od 2 tygodni w głowie tylko dwie myśli: dieta i On. Maturę, naukę zepchnęłam gdzieś daleko wgłąb świadomości i nie chcę dotykać tych terenów. Jestem leniem i tchórzem. A On... Ech, On po kolei potrafi złamać wszystkie moje granice przyzwoitości. Mimo, że równie niedoświadczony w związkach co ja, prowadzi mnie tymi wszystkimi zmysłowymi ścieżkami za rękę jak małą dziewczynkę. Przełamuję powoli przy nim moje kompleksy. Staram się. Ale będę piękniejsza, zobaczy. 

Piszcie co u Was, kruszynki. Jak idzie Wam podążanie tą drogą ku perfekcji? Bardzo pragnę tego kontaktu z Wami. Razem wszystko staje się o wiele łatwiejsze. Przesyłam Wam wiele siły i miłości z tego mojego zakochanego serca. Trzymajcie się chudo <3 




12 komentarzy:

  1. Kochanie... Jakas Ty silna ! *-*
    Jestes wspaniala, ale martwie sie o twoje zdrowie... Kruszynko moze zacznij juz z tego wychodzic ? Poradzisz sobie... Nie rzucisz sie na jedzenie... Wierze w to.
    Zacznij moze pic wlasno robione musy owocowe tak na lekki poczatek, albo koktajle z natka pietruszki... Tyle zdrowia...
    Trzymaj sie :** Jestem z Toba do konca <333

    OdpowiedzUsuń
  2. 5 z przodu, super! Opłacał się wysiłek :) Może zacznij na początek jedząc np. tylko warzywa, albo tylko jogurty? Jak będziesz wiedziała że nic innego nie wolno to będzie łatwiej, jesteś mega inspiracją :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://www.glodowka.pl/podstrona.php?dzial=wychodzenie
      Może się przydać jak już będziesz chciała kończyć :)

      Usuń
  3. Kiedyś byłam na diecie baletnicy, może to cię zainspiruje do wychodzenia z głodówki. Wiem ze 1 dzień, same napoje, soki( możesz robić te warzywne, zielone ) , na 2 dzień kefiry, jogurty, na 3 owsianka. Lekkie produkty, u ciebie głodówka trwa długo więc lepiej przez tydzień sobie pij soki, potem 2 kefiry, maślanki wprowadź, potem dopiero lekkie produkty typu owsianka, kasze :) Mam nadzieję że dasz radę, boję się o ciebie trochę :) Wiem, że można umrzeć gdy się rzucisz na jedzenie. Więc błagam się kochanie, zadbaj o to. Trzymaj się skarbie ! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś tym, co mnie pociąga. W pewnym sensie oczywiście.

    Jesteś wprost groteskowa, przerażająca i doskonała. Mogę wybudować Ci ołtarz i Cię czcić? 12 dni głodówki? Wow!

    Ale uważaj - to może skończyć się nawet (sic!) śmiercią. Poważne zabawy, prawda? Mam nadzieję, że doskonale zdajesz sobie sprawę po jak kruchym gruncie stąpasz. Bądź ostrożna, jeżeli czujesz się dobrze i wiesz co robisz (a wiem, że wiesz), to jest okej. Uwielbiam Cię i dziękuję za zostawienie ciepłych słów na moim nowszym, cieplejszym blogu,

    Dla mnie też jest istotna więź z innymi kruszynkami - o czym pisałaś w poście. Tak więc dla mnie jest istotna więź z Tobą. Kleopatro. Myślałam czasami o tym, czy wrócisz. Pamiętam Twoje stare wpisy. Jedzenie Cię więziło. Wybiłaś się z tego i jesteś teraz boginią. Wróciłaś i to w chwale.

    Bądź dalej bożkiem na moim ołtarzu, proszę.
    Jesteś niesamowita.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam też małą prośbę. Czy mogłabyś opisać szczegółowo to, jak się czujesz na tej głodówce? Ślę dużo, dużo, dużo siły <3 Uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratulacje! Jesteś silna i wytrwała. Zainspirowałaś mnie parę dni temu i też podjęłam się oczyszczenia 10 dniowego max. Wiesz, że wychodzenie musi trwać tyle co głodówka i co wolno a co nie? Przeczytaj dokładnie różne źródła abyś sobie krzywdy nie zrobiła. Ponoć zero soli, warzywa całe dopiero w 3,4 dniu i bardzo stopniowo rozszerzać. Warzywa też jakieś lekkostrawne:)) Na wyjściu niby chudnie się jeszcze połowę tego co się udało więc zostaw parę kilo a będzie perfekt :D Powodzenia w tym nadchodzącym tygodniu :* Co do jedzenia może obierz taktykę wykorzystującą zmniejszony żołądek i już w ogóle potem ciągle jedz wszystko co tak bardzo lubisz ale w malusich porcjach po prostu? i np tylko w jeden, dwa dni tygodnia? Rozkoszując się smakiem (po co jeść więcej jednej potrawy, chodzi o czas w jakim się ją delektuje). Może to jest dobra droga do pożegnania napadów na zawsze. Pomyśl co będzie potem, żebyś nie zaprzepaściła tego co udało Ci się osiągnąć. Może to co napisałam jakoś Ci pomoże. Mam tylko nadzieję, że z chwilą dojścia do celu pożegnasz przeszłość na zawsze:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Taki długi czas nie jedzenia... podziwiam. Kiedyś pisałabym jakie to niezdrowe, jakie niesie konsekwencje,a teraz napiszę tylko tyle, że podziwiam i zazdroszczę tej siły, by nie jeść.
    Osobiście uważam,że głód psychiczny, emocjonalny jest głodem najtrudniejszym do opanowania. Wtedy nie myśli się, co się je, co to może spowodować, jak się po tym będę czuć. Liczy się "zapchanie" emocji, myśli, tego co wywołuje niepokój, niepewność.
    Bądź jedynie rozważna by nie skończyło się to w zły sposób.
    Dużo siły i pomyślnego wychodzenia z głodówki :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim niedowierzenie i ogromne szczęście. Ale chyba miałam rację z tym, że waga mnie oszukała albo się odwodniłam, bo dziś rano 60,7. :P Ale to nic, i tak bliziutko!

      Usuń
  9. bardzo ładnie sobie radzisz 2 kg w dół ładny wynik powodzenia dalej :)

    http://thinchudosc.blox.pl/html

    OdpowiedzUsuń
  10. Gratuluje wagi
    Wytrwałości
    Motywacji
    Sukcesów
    Oby tak dalej
    Zapraszam do siebie na http://perfekcjatrudnadoosiagniecia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń