sobota, 29 marca 2014

27. Potknęłam się.

29.03 - dzień trzynasty

7:30 2 chrupkie z serkiem śmietankowym, ogórkiem i pomidorem, 2 plasterki szynki wieprzowej wędzonej (116)
10:30 jogurt "pieczone jabłko i cynamon" (140)
14:30 ZBYT WIELE TŁUSTEJ LASAGNE, 2 MUFFINY, CIASTKO CZEKOLADOWE

2 x 1h rower (2 x 15km)
45 min biegu/marszu (5,6 km)

Wiedziałam, że trzynasty dzień będzie pechowy, wiedziałam Gdy tylko wróciłam ze szkoły do domu wiedziałam, że będzie ciężko z obiadem. Upadłam, przyznaję się bez bicia. Ale tylko na jedno kolano, tylko na chwilę. Podparłam się dłońmi, zacisnęłam zęby i wstałam jak najszybciej. Nie dałam się ponieść tej okropnej chwili wszechobecnej pustki i żądzy kalorii. Gdy między pierwszym, a drugim ciastkiem w głowie kłębiły mi się myśli: "i tak już poległaś, żryj, żryj, jutro zaczniesz od nowa", zatrzymałam się i ze łzami w oczach pobiegłam do łazienki. Nigdy nie wymiotowałam, nigdy nie potrafiłam, choć kilkakrotnie próbowałam. W odruchu chwili klęknęłam przed kiblem, wsadziłam sobie te dwa palce do ust... i nic. Tylko łzy i poczucie zażenowania. Klęcząc tak poczułam się jak jakaś tania, kompletnie bezwartościowa panna lekkich obyczajów. Nie, nie tędy droga. Ubrałam się, wybiegłam na podwórko i zaczęłam pomagać tacie. Nauczyłam się rąbać drzewo, wiecie? Wymachując siekierą wywalałam z siebie ten cały gniew i uczucie nienawiści, które rosło z każdą chwilą, gdy mój żołądek nie radził sobie z taką ilością jedzenia i jęczał głośno. Było mi lepiej, wyrzuty sumienia zmniejszyły się choć na moment. Później odwiedził mnie mój najmłodszy półtoramiesięczny braciszek cioteczny. Długi spacer z wózkiem ukoił moje skołatane myśli. Usłyszałam od cioci: "Chyba schudłaś, co?", gdyby nie obiadowy incydent byłabym w siódmym niebie, że po raz pierwszy usłyszałam te słowa, zamiast tego zażenowana i pełna poczucia winy odbąknęłam tylko "Jeszcze nie."

5 komentarzy:

  1. Nie przejmuj się kochana! Każdy zawala! Jesteśmy tylko ludźmi. Ja też zawaliłam ostatnio. Więc obie się podnieśmy. Zapomnijmy i idźmy dalej! Nadróbmy ćwiczeniami. Ćwiczmy i ćwiczmy.
    Wierzę w ciebie. Najważniejsze są efekty tak?
    Jeden dzień... co to jest jeden dzień kiedy wszystkie inne są dobre ? Znika on wśród tych innych, nawet go nie widać. Przez ten jeden dzień nie przytyjesz.
    Staraj się dalej! Będę trzymać kciuki za ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Głowa do góry! Rozumiem, że chwila po napadzie na jedzenie jest okropna, a wyrzuty sumienia nie do zniesienia. Gdy bierzemy do ust kęs czegoś, czego nie powinniśmy jeść to zamiast się przed tym powstrzymać jeszcze sobie mówimy, że poległeś, a od jutra zaczniesz od nowa. Miałam tak mnóstwo razy, więc doskonale Cię rozumiem. Jednak nie poddawaj się. Przecież każdy może popełnić błąd, więc nie przejmuj się tym. Jutro będzie lepszy, nowy dzień. Trzymaj się ciepło! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze na naszej drodze pojawią się jakieś potknięcie, ale najważniejsze aby iść dalej mimo wszystko. Pomyśl o tym co już osiągnęłaś. A ta chwila słabości niech będzie dla Ciebie dodatkową dawką motywacji, która na pewno Ci się przyda.
    Doskonalę Cię rozumiem, bo na dzień dzisiejszy też staram się pozbyć kilku kilogramów i za każdym razem kiedy nawalę pojawiają się ogromne wyrzuty sumienia.. |jednak musimy iść dalej mimo wszystko!
    Pozdrawiam
    KaMa

    OdpowiedzUsuń
  4. ale za to ćwiczyłaś.. na pewno trochę spaliłaś. ale widzisz schudłaś.. Twoje wysiłki nie idą na marne, jak chcesz to potrafisz, także bierz się w garść i do przodu :)
    swoją drogą dobrze, że Ci się nie udało wymiotować. miałam takie sytuacje bezsilności jak Ty.. za którymś razem w końcu się udało i całkiem długi czas borykałam się z bulimią. nigdy w życiu, więc proszę więcej tego robić. wejść w to łatwo.. wyjść bardzo trudno.
    trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z tą siekierą to uważaj, bo w takim afekcie mogłaś sobie zrobić krzywdę... Mam nadzieję, że dziś będzie notka, z której bardziej będziesz dumna. Uważam, że z tej porażki wyszłaś z twarzą. To najważniejsze. Udało Ci się wstać sekundę po upadku <3

    OdpowiedzUsuń