czwartek, 20 marca 2014

18. Zbyt dużo nieszczęść.

19.03 - dzień 3
9:00: banan (100)
10:30: serek wiejski (121,5)
12:30: jabłko (70)
15:00: jogurt naturalny (126)
razem: 417,5 kcal

20:03 - dzień 4
7:00: serek wiejski (194) + mandarynka (25)
14:00: zupa (ok. 100)
16:00: mięso z kurczaka (ok. 120), ogórek konserwowy (2)
18:15: 2 plastry twarogu tłustego (120), ćwierć pomidora (7), 2 rzodkiewki (4)
razem: 570 kcal

Z jedzeniem idzie dobrze. Żadnych słodyczy ani niezdrowego żarcia. Głównie chcę utrzymywać się na nabiale i owocach/warzywach. Z domowych obiadów wykluczam ziemniaki. Będę jeść zupy. Ewentualnie jakieś mięso z drugiego z warzywami. 
Konkurs trochę słabo. Na scenie wyglądałam jak gruby, czerwony burak wymachujący bezsensownie rękami. Nie dziwię się, gdy chłopaki się wkurzą. Najwyżej odejdę. Nie mam głosu. Ten zespół też nie ma większego sensu. Teraz skupienie na wtorkowym "młodym aktorze", choć straciłam na to wszystko ochotę. Gdy schudnę będę bardziej odważna i pewna siebie.
 EDIT 22:00 - Yea! Wreszcie udało mi się zmusić do ćwiczeń i to aż paradoksalne jak po 30 minutach wysiłku zmienił mi się nastrój. Jestem przeszczęśliwa! Te 20 minut rozgrzewki i 2x6min "brazylijskich pośladków"Chodakowskiej to jest bardzo niewiele, ale cieszy mnie fakt, że ruszyłam ten swój tyłek nareszcie, a teraz całe nogi mi drżą podczas chodzenia. Jutro pewnie zakwasy niesamowite. Wstyd mi jak mogłam doprowadzić się do takiej słabej kondycji i samego tłuszczu zamiast mięśni. Tęsknię za treningami siatkówki. To pożegnanie z dwuletnią grą w drużynie z powodu pójścia do liceum nie wyszło mi na dobre. A tutaj rok temu jakoś treningi mi nie pasowały, w tym roku już nawet nie myślałam. Plus przy jednym "wfie" tygodniowo to co to za szansa na utrzymanie kondycji, jak się nigdzie dodatkowo nie ruszałam. Nie zapiszę się na jakieś zajęcia zumby czy siłownię, bo nie mam na to pieniędzy, poza tym i tak mam problem z dojazdami. Ale wiosna już tak bardzo blisko i lada dzień wyciągam rower i rolki! Ach, pięknie. Jutro też tak będzie.
eM podobałam się na konkursie, ach ach! Coś czuję, że to uczucie do niego czasem do mnie wraca... Cicho dają o sobie znać dawne emocje i zabliźnione rany. Jak schudnę to o tym pomyślę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz